WSTĘP

Witajcie kochane 
Mam na imię Laura ale przyjaciele i bliscy mówią do mnie po prostu Lorie. W styczniu tego roku obchodziłam swoje 17 urodziny. Jestem bardzo wrażliwą i (zazwyczaj) miłą osobą. Na siłę próbuje zadowolić cały świat ale w tym wszystkim za każdym razem zapominam o sobie. Uwielbiam podróżować,malować i jeździć konno. Moja przygoda z aną zaczęła się z jakieś 2 lata  temu. W pewnym momencie przestałam akceptować siebie, tak po prostu z dnia na dzień. Oczywiście od razu nie przeszłam na 200kcal. Chciałam coś zmienić ale zdrowo. Zaczęłam bardziej zwracać uwagę na to co jem, nawet zmotywowałam się i wykonywałam jakieś ćwiczenia w domu. Pomogło, przestałam nienawidzić siebie, przynajmniej na jakiś czas. Kilka miesięcy później po raz kolejny spojrzałam w lustro z nienawiścią. W tamtym okresie było już dużo gorzej niż poprzednio, zaczęło się porównywanie do innych, stawanie na wadze stało się wręcz rutyną. I nadszedł moment krytyczny- początek bulimii. To co wtedy czułam, nawet nie potrafię tego ująć w słowach, było ze mną naprawdę źle. Codziennie zadręczałam się wyrzutami sumienia,codziennie płakałam bo już po prostu nie dawałam rady.  Potem na mojej drodze pojawiła się osoba która wszystko zmieniła, zawsze mnie wspierała i w pewnym momencie tylko ona przy mnie była. Po raz pierwszy chciałam komuś powiedzieć o tym co się ze mną dzieje, szczerze... ale jakoś w tym wszystkim zabrakło mi odwagi. Mimo wszystko zaczęłam czuć się akceptowana taka jaka jestem i postanowiłam że już nigdy więcej nie zwrócę wszystkiego co zjadłam, nie będę już więcej płakać i obwiniać się o wszystko. Chciałam być po raz pierwszy szczęśliwa i zawalczyć o siebie. Niestety tak szybko jak to się zaczęło tak samo szybko się skończyło. Okazało się że moja cudowna osoba która zawsze przy mnie jest nie jest taka cudowna jak mi się wydawało. Skrzywdziła mnie w chyba najbardziej bolesny sposób jaki można sobie wyobrazić. I wtedy przestałam jeść. Byłam tak zrozpaczona że nie byłam w stanie wziąć czegokolwiek do ust. Przestałam dbać do siebie, z 5 w szkole zrobiły się 1. Mój dzień polegał na płakaniu i spaniu, dosłownie. W ciągu 2 tygodni spadło mi ok 6kg. Po około miesiącu od tej sytuacji wzięłam się w garść. Zapisałam się na siłownie, poszłam do kosmetyczki, fryzjera, zaczęłam normalnie jeść, waga po części wróciła. Jednym słowem znowu odżyłam ale po raz kolejny uświadomiono mi że nic nie trwa wiecznie. Po czasie wszystkie moje problemy związane z zaburzeniem odżywiania wróciły wraz z komentarzami dotyczącymi mojego ciała niby w żarcie niby półserio ale jednak bolały. Dodatkowo nie pomagał fakt że zazwyczaj komentowały najbliższe mi osoby. Nie oszukujmy się 1,2 może 3 jest się w stanie zaakceptować ale jeżeli ciągle się słyszy o tym jakie twoje ciało jest beznadziejne no to chyba coś jest na rzeczy. Do wymiotowania obiecałam sobie,że nie wrócę więc zaczęłam się głodzić i tak to się ciągnie . Raz bywa lepiej raz gorzej. Od jakiegoś czasu śledzę kilka podobnych blogów, a że ostatnio mi samej zaczęło brakować motywacji postanowiłam że i ja spróbuje coś publikować, tak żeby po prostu zmotywować samą siebie,uporządkować myśli. Dodam tylko na koniec że mam 166cm i ważę aktualnie ok 53kg-55kg :( niestety przez to, że mam anemię musiałam ostatnio więcej jeść przy rodzicach, dużo więcej. Nie mam jakiejś konkretnej diety, moim celem jest jak najmniejsza ilość kcal. Od jutra startuje z 900kcal i będę stopniowo ścinać bo zauważyłam że ostatnio przy mniejszej ilości od razu jestem bardziej skłonna do napadów co potem się źle kończy. Mam nadzieję, że was za bardzo nie zanudziłam.
Trzymajcie się,buziaki :*









Komentarze

Popularne posty